niedziela, 28 października 2012

From sadness to dream.

Mam wrażenie, że kilka osób marzy o tym, aby mnie wymęczyć na śmierć. Okey, dobra.. piszę! Jadę na wymianę! Jak tylko przekonam moją mamę na przyjęcie wymieńca, lub ewentualnie jeśli będzie możliwość znajdę jakąś chętną rodzinę na przyjęcie... to pojadę. A stało się to następująco... W momencie w którym całkowicie pogodziłam się z tym, że nie pojadę, okazało się, że jeśli będę jechać z Rotary, całość wypali, bo 15 tysięcy które będę potrzebowała da się ogarnąć. Nie wyobrażacie sobie jaki dla mnie to był wielki szok i radość jednocześnie. Ale po chwili zeszło ze mnie wszystko. No bo co zrobię z kwestią przyjęcia do siebie kogoś? Mama powiedziała, że nie ma mowy o czymś takim, także.. no chy

piątek, 19 października 2012

I don't know anything.

Przepraszam Was, ale nie wiem czy chcę jechać na wymianę. Zastanawiałam się nad tym długo. Naszły mnie mega wielkie wątpliwości. Jaki jest sens jechać, jeśli wszyscy mówią, że i tak sobie nie poradzę? Owszem, otworzyło by to przede mną wiele dróg, dało na prawdę wiele możliwości. Ale ja powoli też zaczynam wierzyć w ich słowa. PS Prosiłabym, abyście podpisywali się pod swoimi komentarzami krótkim imieniem. Nie lubię jak nie wiem z kim piszę. ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka