My American Dream come true.

Każdego dnia siedziałam i zastanawiałam się co by było gdybym właśnie teraz wyjeżdżała do USA.
W pewnym momencie przestałam o tym myśleć, ale temat wymiany pozostawał ciągle w mojej świadomości.
Pewnego dnia stwierdziłam jednak, że na prawdę chciałabym wyjechać i przyszła mi do głowy myśl - czy to serio musi być USA? Czy ja uparcie nie dążyła przypadkiem do Stanów tylko dlatego, że chciałam uniknąć pisania polskiej matury?
Uświadomiłam sobie, że tak na prawdę chodzi o poznanie innego kraju, języka i tradycji. Że nie chodzi jedynie o uniknięcie pisania matury. I wtedy właśnie zdecydowałam, ze ja wcale nie chcę jechać do USA, tylko że ja chcę wyjechać na WYMIANĘ. To jest dość proste, nie chodzi o miejsce, a o ludzi z którymi spędze ten rok.
Rotary jako organizacja proponuje wyjazd też do innych krajów niż USA. Między innymi również do Brazylii, Indii, Francji, Tajwanu, Meksyku i ... Columbii. I to właśnie na nią się zdecydowałam, do niej chce jechać i to ona stała się moim nowym celem i spełnieniem marzeń.
Związku z tym powstał nowy blog:
Mam nadzieje, że będzie to też często odwiedzany co ten, bo szkoda mi się robi patrząc na te prawie 31 tysięcy wyświetleń na blogu który zostawiam.
To również nie koniec mojego American Dream, za kilka lat wybieram się do Stanów na program Au Pair. No i w końcu jak mówi tytuł tego posta, moją przygodę w Columbii też można nazwać American Dream bo w Ameryce zostaje.
Całuje Was serdecznie i czekam na komentarze na nowym blogu. Trzeba go w końcu zapełnić Waszą obecnością!

Momentary the end

Poprzednia notka która się tu znajdowała nie za bardzo mi się podobała, dlatego w to miejsce umieszczam nową.
Nie jadę. Dwa słowa które trudno mi jest napisać a co dopiero wymówić. Ostatnio ludzie zaczynają mnie się pytać czy wyjeżdżam, mama, siostra, przyjaciółka. Wszyscy pytają co z moją wymianą… a mi po prostu trudno wtedy powiedzieć te dwa słowa „nie jadę”, więc mówię, że jeszcze nie wiem. Wtedy patrzą na mnie krytycznym wzrokiem i sprawdzają datę w kalendarzu. Hej! Ludzie, to wcale nie jest łatwe powiedzieć od tak, że coś co robiło się przez ostatni rok jednak nie wypali.
Można by powiedzieć, że sama zdecydowałam się na taki a nie inny los. Trochę będzie w tym prawdy, ale nie do końca. Zaistniały pewne sytuacje które po prostu uniemożliwiły mi wyjazd. Nie będę się tu o tym rozprawiać, ponieważ to nie czas i miejsce na to i nie chcę o tym pisać.
Obecnie kształcę się nadal w Polsce… chociaż kształcę nie jest odpowiednim słowem. Raczej staram się jedynie zaliczać, niczego konkretnego się nie ucząc. Żałuje trochę, że olałam sobie ten rok szkolny stwierdzając „i tak wyjadę, więc dużo z tego roku nie potrzebuje”. Teraz sobie pluje w brodę, że miałam takie a nie inne podejście. Mam też trochę wrażenie, że świadomość iż wyjeżdżam na następny rok, sprawiła, że nie starałam się o jakieś dobre stosunki w klasie…. I teraz po prostu ona mi zupełnie nie odpowiada. Dlatego, jak tylko mi się uda, przeniosę się do innej szkoły. Też nowa perspektywa, kolejna możliwość lepszego startu. I w takich właśnie momentach cieszę się, że mieszkam w Warszawie i jest tu taka masa szkół. Ostatnio również coraz częściej zastanawiam się co chce robić w przyszłości. A czas coraz bardziej mnie goni, zwłaszcza, że podobno mają nam zrobić trochę takie Stany w Polsce. Znaczy to między innymi, że w drugiej klasie będziemy sobie wybierać przedmioty rozszerzone i tylko na nie chodzić. Nie wiem ile jest z tego prawdy, ale się okaże. Niby fajna sprawa, ale tak naprawdę stawia nas wszystkich to przed wcześniejszym wyborem kierunku naszego kształcenia. Teoretycznie wybieraliśmy już idąc do liceum i decydując się na jakiś profil, ale tak naprawdę ucząc się wszystkich przedmiotów mogłeś zdecydować się, że z jakiegoś nagle chcesz pisać maturę. A tu teraz wybierzesz i nie będziesz już miał okazji na zmianę decyzji. Naprawdę uważam, że jeśli tak zrobią to będzie super, ale powinni poinformować nas uczniów klasy 1 liceum o tym trochę wcześniej. Żebyśmy mieli świadomość, że za rok będziemy musieli zadecydować o swojej przyszłości. A tak, zostało jedynie niecałe 5 miesięcy na , być może najważniejszą decyzje w życiu.
Uświadomiłam sobie również, że jeśli nie wyjadę będę pisać polską maturę. Paradoksalnie śmiałam się z mojej koleżanki, że czeka ją taki los… a teraz i mi prawdopodobnie się on szykuje. Role się teraz odwróciły i to ona się śmieje ze mnie.
Zastanawiam się także czy to koniec mojego American Dream. I powiem wam, że nie wiem. Być może nie. Wiem, że w dalekiej przyszłości chciałabym pojechać na program Au Pair do USA, ale… no wiecie, jednak nauka, high school jest zupełnie czymś innym. Teoretycznie mam jeszcze rok aby móc pojechać. Praktycznie, nie wiem czy chce. Znaczy, tak, chcę nawet bardzo. Ale jak wiecie jest z tym strasznie dużo pracy i ogólnie.. nie jestem pewna czy sobie poradzę z tym psychicznie, mając świadomość, że już dwa razy się nie udało. Zobaczymy… po pierwszym nieudanym razie, gdy już miałam nawet formularz wizowy i okazało się, że nie mogę jechać, powiedziałam sobie, że odpuszczam i nie będę próbować. Nic z tych postanowień mi nie wyszło i oczywiście znów spróbowałam. W tym roku na szczęście lub nieszczęście skończyło się jedynie na początkowej fazie załatwiania. Nie wiem co bym zrobiła jak bym dostała już rodzinę, a okazało by się, że nie mogę jechać. Jest mi oczywiście mega smutno, że nie jadę. Być może tego aż tak nie okazuje, ale była to dla mnie bardzo ważna rzecz. Nie udało się? Trudno. Przecież życie się nie kończy na nieudanej wymianie. Staram się więc z uniesioną głową korzystać z takiego życia jakie mam.
Ogólnie właśnie te życie ostatnio przybiera zupełnie nowe tory. Cieszę się, bo za tydzień się przeprowadzam. Będę miała własny pokój i myśląc o tym… po prostu nie wierze, że to się dzieje! Wiem, że może wydać Wam się ta ekscytacja dziwna.. ale ja po prostu nigdy nie miałam własnego pokoju. Zawsze mieszkałam w jednym przynajmniej z siostrą. A teraz siostra się wyprowadziła już rok temu i pokój będzie jedynie mój! Jednocześnie, 18 kwietnia mam urodziny. Szczerze? Nienawidzę swoich urodzin, jest to zazwyczaj dzień tragicznych rozczarowań, beznadziejnych prezentów i krzyków. Zawsze tak było i trochę już do tego przywykłam. Mamę męczy to, że oprócz mieszkania teraz kolejna rzecz na którą musi wydawać pieniądze i coś organizować są moje jakieś tam 17-te urodziny. Nie pomyślcie źle o mojej mamie teraz, jest cudowną kobietą choć tak często się kłócimy to stara się mi zapewnić wszystko czego tylko może.
Co do tego wszystkiego, nie mogę powiedzieć, że zmarnowałam ostatni rok po nic. Poznałam świetnych ludzi, trochę dojrzałam w pewnych sprawach, stałam się bardziej zorganizowana. Cieszę się, że przynajmniej się starałam.
I mam do Was prośbę, nie patrzcie na tego bloga i nie podchodźcie do wymiany w sposób „jej się nie udało, to pewnie mi też nie”. Każda osoba jest indywidualnością i to jej magia daje takie a nie inne możliwości. Mi się to nie udało, bo być może jest coś innego mi pisane, ale każda osoba która myśli o American Dream, musi w to po prostu uwierzyć.
Najważniejsze to się nie poddawać i próbować, bo gdy nie spróbujesz nie wiesz nawet czy jest to możliwe.
Bloga raczej nie będę pisać, zostawię go tak jak jest. Zmieniłam wygląd, dodałam nowe blogi do linków i po prostu pozwolę teraz odpocząć temu wszystkiemu od moich notek.
Poprzednia notka zakańczająca miała na końcu te dwa słowa „the end”. Ta nie będzie miała, ja się z Wami jeszcze nie żegnam i liczę na to, że jeszcze kiedyś będziecie czytali o mojej niesamowitej przygodzie. Tymczasem piszcie i pytajcie [niekoniecznie proszę o moje życie], jeśli macie jakiś problem z wymianą, aplikacją czy czymś innym z chęcią pomogę.
Pełna pozytywnego nastawienia mówię Wam,
Do napisania – miejmy nadzieje że wkrótce,
Jenissa

I suspend blog...

Zawieszam bloga do odwołania.

What opportunities are young.

Ten post będzie skierowany głównie do osób w III gimnazjum lub niżej. [Choć znajdzie się tu też kilka rad dla  ludzi z liceum.] Opisze w nim kilka rzeczy o które możecie się postarać.

- Kilka rad dla obecnych i przyszłych trzecio gimnazjalistów. [i nie tylko]
a) Nie olewaj egzaminów! Są one bardzo ważne jeśli dalej chcesz próbować zdobyć jakieś stypendia. Minimum 80% z każdej części egzaminu jest wręcz KONIECZNE. Poświęć conajmiej tydzień przed egzaminami aby przypomnieć sobie wiadomości z poprzednich lat.
b) Postaraj się o jak najlepszą średnią, najlepiej PASEK - nawet jak to ma być równe 4,75. Ta biało czerwona kreska na świadectwie daje na prawdę dużo.
c) Nie wybieraj najlepszego liceum jeśli masz choć cień wątpliwości, że sobie nie poradzisz. Jeśli już teraz spędzasz niewiadomo ile czasu nad książkami, zastanów się nad liceum które ma trochę niższą pozycję w rankingach. Nie warto męczyć się okropnie w najlepszym liceum, lepiej wybrać te o trochę niskim poziomie.
d) Jeśli wiesz co chcesz robić w życiu, wybierz technikum które Ci to ułatwi. Nie pchaj się na chama do liceum, jeśli tylko masz technikum ze swoim kierunkiem. Poziom będzie taki sam, ale w liceum zdasz tylko mature a po technikum będziesz również miał doświadczenie w zawodzie. Wbrew powszechnej opini, technika nie są dla tych którzy nie poradzą sobie w liceum, są dla tych którzy mają wyższe ambicje i ukierunkowanie swojej przyszłości.
e) Postaraj się o osiągnięcia z dziedziny sportowej, artystycznej, naukowe. Czasem nawet jeden dyplom za udział w zawodach czy też w olimpiadzie potrafi dużo zdziałać.
f) Działaj na rzecz społeczności lub zwierząt. Wolontariat pokazuje, że jesteś otwarty na innych.
g) UCZ SIĘ ANGIELSKIEGO - nie ważne, że jest on trudny, czy nudny czy niewiadomo jaki. Możesz się uczyć nawet 2 słówek dziennie, ale niech te 2 będą. Oglądaj filmy z napisami lub bez nich, czytaj po angielsku, usłyszane zdania lub słowa zamieniaj na angielski. Możesz nosić przy sobie słownik, kartkę i długopis i gdy usłyszysz jakieś słówko które nie wiesz jak brzmi po angielsku, znajdź w słowniku i zapisz na kartce. NIE PODCHODŹ do tego w sposób "wyjadę to się nauczę". Znajomość komunikatywnego angielskiego otwiera dużą ilość drzwi.
h) W razie możliwości zdaj certyfikat z angielskiego najlepiej TOEFL ale każdy może się przydać.

I: STYPENDIA
Co możesz próbować zdobyć podczas III Gimnazjum:
1. Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej [KFON] - opisane zostało to kilka postów niżej podaje jedynie raz jeszcze linka. Jeśli nie uda Ci się w tym roku, możesz próbować za rok.
2. Jeśli zastosowałeś się do rady uczenia angielskiego i znasz go komunikatywnie a nawet trochę wyżej możesz postarać się na własną rękę napisać do szkół na całym świecie. Jeśli pokażesz się im z jak najlepszej strony, być może Cię przyjmą a nawet dadzą stypendium!. Tej opcji możesz próbować również za rok lub dwa.
Co możesz próbować zdobyć podczas I Liceum:
1. British Alumni Society [BAS] - wymagania to 1 klasa LO, osiągnięcia w różnych dziedzinach, średnia z gim min. 4,8 oraz minimum 80% z dwóch części egzaminu (hum-hist i mat-przy).
2. Stypendia Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata tzn. UWC [United World Colleges] - to na prawdę fajna sprawa i proponuje poczytać sobie o tym samemu. Wymagana średnia conajmiej 4,5, osiągnięcia w dziedzinach i min. 80% z egzaminów. 

II: INNE WYJAZDY
1. Camp Rising Sun - jest to wyjazd wakacyjny dla osób z całego świata. Proponuje więcej poczytać pod podanym linkiem. Wyjazd tylko dla Gimnazjalistów.

Jeśli na prawdę chcesz postarać się o jakiś wyjazd zastosuj podane rady.
Mam na dzieje, że pomogłam i zmotywowałam. :)
I tak wiem, że brzmię jak Ciocia Dobra Rada ;p

Anger factor of discontent.

Zbyt często siedzę i się zastanawiam  "Co by było gdyby"... myślę o stypendium często dochodząc do wniosku, że zrobiłam z siebie kompletną idiotkę. Nie wiem co o tym myśleć, nie wiem co czuć.
Wieczorem(lub rano ostatnimi czasy) gdy próbuje zasnąć uświadamiam sobie jak wiele słów mogłam powiedzieć. Jestem po prostu zła na siebie. Nie wiem co mogłam więcej zrobić. Moment w którym miałam odpowiedzieć na jakieś pytanie był paniczny.. uciekały wszystkie słowa choć wiedziałam, że je znam.
Jestem zła ponieważ zmarnowałam taką szanse i więcej się ona nie powtórzy. Mogę być również na siebie zła, że nie ogarnełam innych możliwości wcześniej.
Nie mogę jednak być na siebie zła z tym, że nie wziełam się w odpowiednim momencie do roboty. Wziełam się, przez co II i III Gimnazjum skończyłam z czerwonym paskiem. I te skończenie gimnazjum z takimi ocenami otworzyło przede mną na prawdę wiele możliwości. Tylko szkoda, że nie poszukałam ich wcześniej.
Dziś jest już za późno na pewne sprawy. Za 5 miesięcy skończę 1 klasę liceum.. nie z takimi wynikami jakich mogłabym sobie zapragnąć, ale skończę tę klasę. Tylko co z tego.. jak jedyna forma lepszej przyszłości którą widzę zaczeła mi nagle nieodpowiadać? No cóż. Będę walczyć dalej, może coś zdobędę. Nie wiem, po prostu nie potrafię nawet o tym myśleć...

Ot to takie przemyślenia o 2 w nocy.

Advertisement.

Scholarship in Great Britain.

Cześć wszystkim.... minąło raptem 11 od mojego ostatniego posta... Chyba za bardzo Was rozpieszczam nowymi wiadomościami. :)
Długo się zastanawiałam, czy napisać Wam po fakcie o tym.. czy w ogóle pisać. Stwierdziłam jednak, że jak nie do końca dla Was to dla siebie, bo było to całkiem rozwijające...  Ale może przejdę do rzeczy.
5 grudnia znalazłam bloga Wojtka który jest obecnie w szkole w Anglii. Link tu. Dzięki niemu dowiedziałam się o możliwości zdobycia stypendium w Wielkiej Brytani.
Zainteresowałam się tym bardzo - bo kto by nie chciał skorzystać z takiej możliwości! Lecz temat pierw mnie fascynował i postanowiłam się zgłosić...później się rozchorowałam i stwierdziłam, że sobie daruje... aż końce końców papiery na stypendium zostały wysłane z małą wiarą, że w ogóle zostanę zaproszona na rozmowy kwalifikacyjne.
13 stycznia dostałam maila z zaproszeniem na interviews. To było na prawdę wielkie zaskoczenie, cieszyłam się jak małe dzieco - ale to był początek całości.
Moja rozmowa miała odbyć się 19 stycznia o 15:15 i  byłam w "grupie" z dwoma dziewczynami. (nawiasem mówiąc, bardzo fajne :) ) Po radach Wojtka kompletnie wyluzowana przybyłam na miejsce, pożartowałam trochę w rozmowie z rodzicami i uczniami czekającymi na rozmowy.
Stres zaczął się w momencie wejścia na sale i usłyszenia pierwszego pytania skierowanego do mnie. Po raz pierwszy w życiu miałam styczność z Anglikiem! Oni mają tak specyficzny akcent, że kompletnie na początku nie zrozumiałam. Plus doszło jeszcze to, że tak właściwie po raz pierwszy rozmawiałam z kimś po angielsku, kto nie rozumiał mnie po polsku(może i by zrozumiał, ale nie próbowałam). Zaciełam się i nie wiedziałam co odpowiedzieć... skończyło się na mówieniu tysiąca razy "Yes... yyyy... eeeee" i "I don't understand".  Kolejne pytania nie były lepsze, jeden plus, że rozumiałam o co Pan pytał, ale co z tego. Pozapominałam prawie wszystkie słówka i zostały tylko te podstawowe typu "I, like, very, because". Mam wrażenie, że nawet moja prośba o powtórzenie pytania nie była powiedziana poprawnie. A przecież dzień wcześniej sprawdzałam dla pewności poprawność tych zdań!
Szczerze, stres mi nie minął prawie do końca.. nie potrafiłam nic dłuższego z siebie wydusić. Wszystko mineło jak już skończyły się ważne pytania. Na koniec zapytali nas jeszcze, czy chcielibyśmy katolicką szkołe i tu jedynie ładnie powiedziałam "I don't believe" i skończyło się.
Ciężko mi to w sumie opisywać bo była to jedna wielka porażka. Panowie którzy z nami rozmawiali byli bardzo mili, co niestety nie dało rady zmienić faktu, że przeżyłam blokado-szok językowy. Mam w sumie takie dwie zabawne sytuacje z tej rozmowy - a przynajmiej mi się wydają one zabawne po ochłonięciu.

1. Pytanie(oczywiście wszystko po ang.) Gdybyś miała możliwość odrodzić się ponownie to jakim kolorem chciałabyś być?
Ja: Green.
P: Why?
Ja: eeee...... yyyyy... eeee... I like green because is Slytherin symbol!

2. Pytanie: W aplikacji napisałaś, że przez 4 miesiące mieszkałaś w internacie, gdzie?
Ja: Yes.... eeee... Could you repeat that?
Po powtórzeniu.
Ja: Yes....eeee.... I don't know.... em...  I don't understend. (chodziło to o te yes, na pytanie gdzie ;p)

Więc właśnie o to co stres robi z człowiekiem. :) 
Pomimo tego, że moje wypowiedzi nie były inteligentne uważam całą tą rozmowę za ciekawe doświadczenie i omijając to, że na 90% stypendium nie uda mi się uzyskać, cieszę się, że mogłam spróbować. :)
Pytania jakie jeszcze miałam:
1. Czy lubisz jeszcze jakieś przedmioty oprócz Biologi i Historii? (Tu mogło jeszcze być pytanie dlaczego te dwa lubie, ale to było właśnie pierwsze pytanie którego nie zrozumiałam.)
2. Co robisz na Zlotach Fanów Harry'ego Pottera? (to chyba tak brzmiało - nie pamiętam).
No. I w sumie nie pamiętam czy coś jeszcze. Skleroza w tak młodym wieku nie boli ;p

Linki do stypendium bo na pewno wielu z Was jest zainteresowanych takowym:
Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej - przez nich w Polsce jest to organizowane, ale z ramienia HMC ( the Headmasters' & Headmistesses' Conference).
Polecam przeczytanie też bloga Wojtka i pisanie do niego z pytaniami. Ja również w razie ewentualnych postaram się odpowiedzieć na tyle ile sama wiem ;)
I tak, to była ta inna rzecz którą się zajmowałam i nie chciałam Wam o tym powiedzieć. ;p
Macie na pocieszenie piosenke(a może ja mam sobie sama ją na pocieszenie?): 


Tak miał wyglądać mój blog o stypendium w Anglii - choć powinno być w WB (skótki nudy i zabawy w przerabianie bloga)

A no i screen na widok 11 tysięcy! 

Life us lobe pranks.

Trudno jest pisać o niespełnionych marzeniach. Dużo łatwiej było by mi dodać notkę o tym, że jadę do Stanów. Ale tak się nie stanie. Czy czuje się tym rozczarowana? Na początku tak, ale teraz... przestałam. Może trochę gdzieś tam te rozczarowanie pozostało ale te Stany jakby mi tak... spowszedniały? Pomimo tego, że nigdy tam nie byłam, to wszystko wydaje mi się nad wyraz nudne. Być może jest to wina notorycznego czytania blogów, może nie. Chcę tam kiedyś pojechać i zwiedzić parę miejsc (Disneyland na Florydzie - Hogsmeage!), ale nie wyobrażam już sobie mojego American Dream. Cieszę się, że zmieniłam zdanie co do Stanów, bo ułatwiło to wiele decyzji i otworzyło masę możliwości. Żałuje jedynie, że nie uda mi się zdać matury w Stanach i ominąć tą w Polskiej szkole. No ale nie będę się tu o tym rozprawiać.
Obecnie jestem pochłonięta moją szkołą i organizowaniem Zimowego Eventu Fanów Harry'ego Pottera(zainteresowanych zapraszam tu). Wyjeżdżam też w różne miejsca. Na przykład pomiędzy świętami i sylwestrem byłam na Ukrainie i w Rumunii (o tym natomiast niedługo będzie można poczytać tu). Planuje również na ferie, które mam od 26 stycznia pojechać na ZSM - Zimową Szkołe Magii. Także temat wymiany fruwa sobie gdzieś tam w powietrzu, jedynie przypominany jest przez Maddie która jara się tą swoją Francją. 
Co do decyzji.... siedziałam nad tym na prawdę długo aby ją podjąć. Rozważałam każdą możliwość do granic. Podjełam decyzję. Nie zdradzę jej jednak bo obecnie realizuje swój inny plan. Prawdopodobnie dowiecie się o niej dopiero na początku lutego, także cierpliwości.

I na koniec, dziękuje za 10 tysięcy wejść, za wasze komentarze pomimo tego, że nawet jeszcze nie wyjechałam na tą wymianę. Poniżej znadziecie pamiątkowy screen jak tylko ujrzałam tą liczbę. Nigdy się nie spodziewałam tego, że ten blog rozwinie się aż tak bardzo. Marzyłam o tym, aby więcej ludzi czytało mojego bloga, ale nie sądziłam, że się to uda. Dziś niektóre komentarze mnie męczą, a moja skrzynka jest zaspamiona wiadomością o coraz nowszych. Oczywiście nie mówie, że macie nie pisać.. Piszcie śmiało! Lubię czytać Wasze wypowiedzi, widzieć, że pewne rzeczy przeżywacie razem ze mną. A tą notkę dodaje ponieważ nie chciałam doprowadzić do momentu w którym zaczniecie pisać do mnie na maila czy też gdzieś indziej abym napisała co u mnie słychać. Także... Believe in your abilities!




I piosenka dla Was, która ostatnio chodzi mi po głowie

Dilemmas

Chciałam napisać tego posta jak już coś zdecyduje. Ale niepotrafię. Więc może Wy mi pomożecie.
Do USA nie pojadę choć nie wiem jak bardzo bym chciała, ponieważ nie ma już miejsc. Powinnam się tego spodziewać, przecież od początku mówiono mi, że są na to małe szanse. Tylko ja teraz już nie wiem co zrobić.
Mam możliwość pojechania do innego kraju.. tylko co wybrać? Indie, Brazylia, Meksyk, Columbia... i wiele innych. Myślałam, że jestem zdecydowana na Indie, ale się przeliczyłam. Doszłam obecnie do stanu w którym chcę się wycofać z wymiany. Jeszcze mam na to czas.
Więc nie wiem.. po prostu nie wiem.
edit. (03/01 g.18) Inne kraje(które sądze, że są możliwe) na prośbę: Indie, Brazylia, Meksyk, Columbia, Argentyna, Niemcy, Norwegia, Szwecja, Tajwan - i więcej nie wiem.

edit. (05/01 g.22:06) Stary blog Maddie tu i owszem, wybrała Francje i jestem z niej cholernie dumna, że się odważyła! :) Nowy blog natomiast tu bo oczywiście jak zawsze z jej blogiem mam problem i się psuje. ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka