Scholarship in Great Britain.

Cześć wszystkim.... minąło raptem 11 od mojego ostatniego posta... Chyba za bardzo Was rozpieszczam nowymi wiadomościami. :)
Długo się zastanawiałam, czy napisać Wam po fakcie o tym.. czy w ogóle pisać. Stwierdziłam jednak, że jak nie do końca dla Was to dla siebie, bo było to całkiem rozwijające...  Ale może przejdę do rzeczy.
5 grudnia znalazłam bloga Wojtka który jest obecnie w szkole w Anglii. Link tu. Dzięki niemu dowiedziałam się o możliwości zdobycia stypendium w Wielkiej Brytani.
Zainteresowałam się tym bardzo - bo kto by nie chciał skorzystać z takiej możliwości! Lecz temat pierw mnie fascynował i postanowiłam się zgłosić...później się rozchorowałam i stwierdziłam, że sobie daruje... aż końce końców papiery na stypendium zostały wysłane z małą wiarą, że w ogóle zostanę zaproszona na rozmowy kwalifikacyjne.
13 stycznia dostałam maila z zaproszeniem na interviews. To było na prawdę wielkie zaskoczenie, cieszyłam się jak małe dzieco - ale to był początek całości.
Moja rozmowa miała odbyć się 19 stycznia o 15:15 i  byłam w "grupie" z dwoma dziewczynami. (nawiasem mówiąc, bardzo fajne :) ) Po radach Wojtka kompletnie wyluzowana przybyłam na miejsce, pożartowałam trochę w rozmowie z rodzicami i uczniami czekającymi na rozmowy.
Stres zaczął się w momencie wejścia na sale i usłyszenia pierwszego pytania skierowanego do mnie. Po raz pierwszy w życiu miałam styczność z Anglikiem! Oni mają tak specyficzny akcent, że kompletnie na początku nie zrozumiałam. Plus doszło jeszcze to, że tak właściwie po raz pierwszy rozmawiałam z kimś po angielsku, kto nie rozumiał mnie po polsku(może i by zrozumiał, ale nie próbowałam). Zaciełam się i nie wiedziałam co odpowiedzieć... skończyło się na mówieniu tysiąca razy "Yes... yyyy... eeeee" i "I don't understand".  Kolejne pytania nie były lepsze, jeden plus, że rozumiałam o co Pan pytał, ale co z tego. Pozapominałam prawie wszystkie słówka i zostały tylko te podstawowe typu "I, like, very, because". Mam wrażenie, że nawet moja prośba o powtórzenie pytania nie była powiedziana poprawnie. A przecież dzień wcześniej sprawdzałam dla pewności poprawność tych zdań!
Szczerze, stres mi nie minął prawie do końca.. nie potrafiłam nic dłuższego z siebie wydusić. Wszystko mineło jak już skończyły się ważne pytania. Na koniec zapytali nas jeszcze, czy chcielibyśmy katolicką szkołe i tu jedynie ładnie powiedziałam "I don't believe" i skończyło się.
Ciężko mi to w sumie opisywać bo była to jedna wielka porażka. Panowie którzy z nami rozmawiali byli bardzo mili, co niestety nie dało rady zmienić faktu, że przeżyłam blokado-szok językowy. Mam w sumie takie dwie zabawne sytuacje z tej rozmowy - a przynajmiej mi się wydają one zabawne po ochłonięciu.

1. Pytanie(oczywiście wszystko po ang.) Gdybyś miała możliwość odrodzić się ponownie to jakim kolorem chciałabyś być?
Ja: Green.
P: Why?
Ja: eeee...... yyyyy... eeee... I like green because is Slytherin symbol!

2. Pytanie: W aplikacji napisałaś, że przez 4 miesiące mieszkałaś w internacie, gdzie?
Ja: Yes.... eeee... Could you repeat that?
Po powtórzeniu.
Ja: Yes....eeee.... I don't know.... em...  I don't understend. (chodziło to o te yes, na pytanie gdzie ;p)

Więc właśnie o to co stres robi z człowiekiem. :) 
Pomimo tego, że moje wypowiedzi nie były inteligentne uważam całą tą rozmowę za ciekawe doświadczenie i omijając to, że na 90% stypendium nie uda mi się uzyskać, cieszę się, że mogłam spróbować. :)
Pytania jakie jeszcze miałam:
1. Czy lubisz jeszcze jakieś przedmioty oprócz Biologi i Historii? (Tu mogło jeszcze być pytanie dlaczego te dwa lubie, ale to było właśnie pierwsze pytanie którego nie zrozumiałam.)
2. Co robisz na Zlotach Fanów Harry'ego Pottera? (to chyba tak brzmiało - nie pamiętam).
No. I w sumie nie pamiętam czy coś jeszcze. Skleroza w tak młodym wieku nie boli ;p

Linki do stypendium bo na pewno wielu z Was jest zainteresowanych takowym:
Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej - przez nich w Polsce jest to organizowane, ale z ramienia HMC ( the Headmasters' & Headmistesses' Conference).
Polecam przeczytanie też bloga Wojtka i pisanie do niego z pytaniami. Ja również w razie ewentualnych postaram się odpowiedzieć na tyle ile sama wiem ;)
I tak, to była ta inna rzecz którą się zajmowałam i nie chciałam Wam o tym powiedzieć. ;p
Macie na pocieszenie piosenke(a może ja mam sobie sama ją na pocieszenie?): 


Tak miał wyglądać mój blog o stypendium w Anglii - choć powinno być w WB (skótki nudy i zabawy w przerabianie bloga)

A no i screen na widok 11 tysięcy! 

22 komentarze :

  1. Odpowiedzi
    1. Skopiuje to samo co napisałam niżej. :)
      Nie jestem jeszcze wszystkiego pewna. Czuje się na razie trochę zdekoncentrowana z powodu spraw rodzinnych więc niestety nie wiem co zrobić. ;)
      Jak coś zdecyduje, to pewnie napisze.

      Usuń
  2. właśnie jeśli nie uda ci się z uk to jedziesz gdzieś z rotary? trzymam kciuki i rozmową się nie martw przecież oni nie wymagają że od razu będziesz płynnie rozmawaić po angielsku :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem jeszcze wszystkiego pewna. Czuje się na razie trochę zdekoncentrowana z powodu spraw rodzinnych więc niestety nie wiem co zrobić.
      W sumie się nie martwie... tylko trochę szkoda. ;)

      Usuń
  3. Nie chce być niemiły, ale może to oznacza, ze za słabo mówisz po angielsku? Jak sobie poradzisz w Indiach, jeśli, nie oszukujmy się, na łatwe pytania odpowiedzi przychodził Ci z trudnością?
    Może lepiej doszlifuj angielski w tym roku i spróbuj w przyszłym na stypendium,a z Rotary daj spokój?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest problem, że nie potrafiłam odpowiedzieć na pytania, tylko po raz pierwszy w życiu stres mnie tak zjadł, że nie dałam rady nic sensownego powiedzieć.
      Zresztą - nic nie mówiłam o Indiach i o tym, że to tam jadę, także być może nie będę sobie musiała z niczym radzić, a raczej...
      Jeśli będę musiała sobie poradzić z tym, że nie będę umiała angielskiego, to tak samo jak miałabym sobie poradzić w Brazylii z portugalskim ;)
      Na stypendium nie mogę iść za rok, bo będę miała 18,4 w dniu wyjazdu, a można mieć 17,5.

      Usuń
    2. A, czytałem wcześniejszą notkę, gdzie pisałaś gdzie możesz jechać i jakoś sobie ubzdurałem że już zdecydowałaś. No cóż, pozostaje życzyc powodzenia :) a kiedy będziesz wiedziała gdzie i czy w ogóle jedziesz?

      Usuń
    3. Pod koniec lutego zapewne.

      Usuń
  4. Sorry ale chyba troche za bardzo sie pospieszylas z tym blogiem i w ogole... tak jakbys juz byla pewna ze pojedziesz do Anglii ;) no ale jeszcze nic nie wiadomo, moze jednak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog nie istnieje w ogóle.. to były jedynie skutki zabawy w edycje starego bloga którego usuwałam ;)

      Usuń
  5. Problemem naszych szkół jest to, że nie uczy nas zastosowanie języków obcych w praktyce. Też miałam problem z mówieniem, dopóki w klasie drugiej gimnazjum rodzice nie zapisali mnie do szkoły językowej. Moim nauczycielem był Szkot, który po polsku umiał powiedzieć naprawdę niewiele. Zawsze kiedy ktoś powiedział coś dłuższego po polsku, on uśmiechał się głupio, podnosił kciuk do góry i mówił: "zdrówko" (jego ulubione słowo w języku polskim xD). W tym roku (nauczyciele zmieniają nam się co rok) moim nauczycielem jest Londyńczyk. Umie trochę więcej po polsku i czasem rozumie, jak rozmawiamy między sobą z innymi uczniami w ojczystym języku, jednak sam niezbyt potrafi zbudować po polsku wypowiedz. To dzięki tej szkole nauczyłam się mówić i przełamałam blokadę ;)
    A tym, że mówiłaś niepoprawnie się nie przejmuj! Też często mówię niepoprawnie - najważniejsze, żeby mówić, oni cię rozumieją! Nam nasz nauczyciel mówił przed świętami, że cieszy się, że jedzie na święta do Anglii i że już sobie wyobraża jak stanie na lotnisku w Londynie i krzyknie: "Yes, I'm in England! I can speak in English as I want!", ponieważ Anglicy naprawdę nie przejmują się poprawnością i mówią np. "I'm here yesterday" xD Facet mówi, że to w Polsce musi się pilnować, żeby na zajęciach z nami mówić cały czas poprawnie ; )
    Całuję,
    Leszczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej to ciekawie!
      Ja niestety nie mam możliwości chodzenia na dodatkowy angielski. :(
      Ja się w sumie już tym nie przejmuje - przeszło mi. Jedynie trochę mi szkoda, że nie pojadę. :(

      Usuń
  6. Leszczyna w polskiej szkole to zależy od nauczyciela, chociaż masz w tym trochę racji.
    Co do tematu...
    Po tym tytule już sądziłem, że jedziesz do UK, ale i tak zaszłaś bardzo daleko i możesz być z siebie dumna ;)
    Na pewno jesteś. Uważam, że to świetnie że nie ograniczyłaś się tylko do Stanów. Mam tylko pytanie: Czy z Rotary nie musisz ich poinformować do 31.01.2013 gdzie chcesz jechać ???
    Bo w lutym już papiery wysyłają i żebyś nie zmarnowała szansy wyjechania w tym roku jakby co i tutaj mam z Rotary:
    1. Zgłoszenie wstępne: 10.11.2012
    2. Application Forms: 31.12.2012
    3. Kwalifikacje: 31.01.2013
    4. Wysyłka AF do kraju wyjazdu: 09.02.2013
    5. Otrzymanie GF: 15.03.2013
    6. Składanie wniosku o wizę: 30.04.2013
    7. Spotkanie preorientacyjne: maj/czerwiec 2013
    Pozdrawiam i muszę się Tobie pochwalić, że mam 6 z angielskiego na półrocze ! :D
    Razem z kolegą bo mieliśmy najmniej błędów w szkolnym dyktandzie z języka angielskiego ;)
    Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie muszę. Spokojnie, o wszystko już pytałam mojego koorydynatora. ;)
      Gratuluje 6. :)

      Usuń
  7. Można wiedzieć jaką średnią miałaś w gimnazjum i teraz na półrocze ? Bo strasznie zainteresowalam się tym wyjazdem do UK.. wprawdzie to nie Stany no ale zawsze coś :) Oraz na jaki poziom jest Twojego angielskiego ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4,8 w gimnazjum, ok, 4,6 na półrocze.
      Mój angielski jest średni. Potrafię się dogadać... No ale niestety pożarł mnie stres i wyszło jak wyszło.
      Radzę zdecydowanie poćwiczyć z jakąś osobą poważną rozmowę po angielsku ;p

      Usuń
    2. aaa, wiem że jeszcze dużo czasu ale ja najprawdopodobniej skończę ze średnią 4.5 no ale zawsze można spróbować z tym stypendium.

      Usuń
  8. To pytanie już chyba ktoś zadawał, ale ja je powtórzę: Jeżeli pojedziesz na wymianę to na inny kontynent czy tutaj w Europie ?
    Mam nadzieję, że na inny kontynent, a nie jak ta Maddie która ma nierówno pod sufitem wybierając Francję, a nie Brazylię ! Do Francji może se tanimi liniami polecieć za 5 złotych z WizzAir, i jeszcze nie włączyła możliwości komentowania 'Anonimowy'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na inny kontynent.
      Maddie miała wiele powodów dla których wybrała Francje i na pewno z tego powodu nie ma nierówno pod sufitem. ;)

      Usuń
    2. Wiem i trochę przesadziłam, dzięki za odpowiedź.

      Usuń
  9. Taa a jak poleci tanimi liniami to na pewno bedzie miala szanse uczyc sie rok we francuskim liceum mieszkac z francuska rodzina i poznac ich kulture od podstaw. Propnuje nie sadzic po sobie bo w tym momencie wychodzi na to ze to ty masz nie rowno pod sufitem skoro nie wybrala brazylii to znaczy ze uznala ze francja jest lepszym wyborem

    OdpowiedzUsuń
  10. Maddie, Jenissa... Skąd wam się wzięła "moda" na takie imiona?

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka